Tydzień temu w weekend odwiedziłam z Lolą wujka na wsi , jakoś zawsze przy okazji wracam z wystawy z Konopisk, ale w tym czasie żadna tam się nie odbywała. Jak w tamtym roku na miejscu przywitała nas buldożka Tara tak się złożyło, że akurat miała cieczkę, ale nie było problemu,aby sunie ze sobą przebywały. Lola nie bardzo lubi,gdy ktoś ją nadmiernie zaczepia(chyba, że są wyjątki) toteż czasami musi w końcu powiedzieć 'nie' i się obronić.Tara nic sobie z tego nie robiła i wciąż chciała tylko się bawić,nieco inaczej jak przeciętna suczka no, ale... Lola na to reagowała przeciętnie do czasu ,gdy miała kompletnie dość i w końcu musiała lekko pokazać kły ,nie chcę przekazać tego w sposób, że polała się krew,a tym bardziej, że się jakoś g r y z ł y nazwę to kłapnięciem zębami.
Na spacerze reakcja psiaków się kompletnie odmieniła w tym rzecz,iż Lola teraz zaczepiała psinkę ,a Tara nie chętnie do tego podchodziła.Z wyjazdu udało mi się przywieźć trzy wiadra grzybów (fu nie lubię grzybów ;D) i zmęczonego whippeta .